Katarzyna Odrobińska

Kłuje tylko raz

Co pewien czas z głębin ciepłych oceanów wypływa na powierzchnię sprawa stożków. Są to piękne ślimaki, których kolorowe muszle wchodzą w skład wielu kolekcji skarbów morskich. Stożki zamieszkują rafy koralowe Pacyfiku i Oceanu Indyjskiego. Pięknie wkomponowują się w tamtejszy bajeczny krajobraz podwodny.

Choć są niewielkie (osiągają długość od 3 do 13 cm), sieją postrach wśród swoich sąsiadów, ryb, małż i innych ślimaków oraz płetwonurków, których nie brakuje w ciepłych wodach. Amatorzy podglądania bogatego życia, tętniącego wśród bajecznych kształtów i kolorów raf koralowych z lękiem rozglądają się za charakterystycznymi muszlami. Na ogół bezskutecznie. Tylko miejscowe dzieci, sprzedające wyłowione z wody „skarby“, wiedzą, jak i gdzie szukać stożków. Co roku zresztą kilkoro z nich traci życie, kiedy podnosi z dna pustą, zdałoby się, muszelkę, w której środku jest jeszcze lokator. Jak na ślimaka, stożek to wyjątkowo drapieżne stworzenie. Niby ospały, powolny w ruchach, potrafi zapolować na dużo większą od siebie rybę. Nie daje jej szans na ucieczkę i jakikolwiek akt samoobrony. Człowieka nigdy nie zaatakuje sam z siebie, ale przydepnięty czy dotknięty – natychmiast sięga po broń, najsilniejszą, jaką wymyśliła natura. Jad znajdujący się w specjalnej strzałce, umieszczonej w niewinnie wyglądającej trąbce (jest ona kołczanem kryjącym śmiercionośną truciznę), natychmiast paraliżuje system nerwowy ofiary, nawet tak dużej, jak człowiek. Dotychczas poznano i opisano około 500 gatunków tych ślimaków, które różnią się między sobą wyglądem, upodobaniami kulinarnymi, a także składem chemicznym jadu. Zwykle stożki działają podstępnie. Zakopane w piasku, na zewnątrz wystawiają tylko małą, prawie niewidoczną trąbkę i nieruchome, czekają cierpliwie. Jeśli tylko jakaś nieostrożna rybka podpłynie blisko, ślimak błyskawicznym ruchem wyrzuca swoją haczykowato zakończoną strzałę, kłuje tylko raz i chowa broń z powrotem do trąbkowatej kabury. Początkowe działanie jadu stożka jest jak porażenie prądem. Ofiara targana tężcowym skurczem nie jest w stanie ruszyć się z miejsca. Chwilę potem w truciznie uruchomione zostają cząstki oddziałujące na mięśnie i receptory układu nerwowego. U dzieci, które w trakcie połowu muszli umierają po spotkaniu ze stożkiem, dochodzi do paraliżu m.in. układu oddechowego.

Od wielu lat ten równie piękny, jak groźny ślimak jest częstym gościem w laboratoriach farmaceutycznych wielu krajów. Przyglądają mu się Amerykanie, Australijczycy i Francuzi. Rozkładany na czynniki pierwsze jad stożka już odsłonił wiele tajemnic. Dokładnie zbadane toksyny jednego z mieszkańców filipińskliej rafy koralowej – Conus consor, zostały uznane za najwyżej technologicznie rozwiniętą truciznę w całym królestwie zwierząt. Jednocześnie odkryto, że niektóre cząsteczki tego jadu działają na człowieka przeciwbólowo. Nie zauważono, by wywoływały jakieś skutki uboczne, a mają moc od 100 do 1000 razy większą niż morfina. W dodatku nie prowadzą do uzależnienia.

Michael McIntosh jeszcze jako student uniwersytetu w Utah (USA) zainteresował się stożkiem Conus magnus. Odkrył w jego jadzie konotoksynę i to skierowało go na drogę naukową. Przez wiele lat pracował nad swoim wynalazkiem, aż wreszcie udało mu się uzyskać najsilniejszy ze znanych obecnie środek przeciwbólowy, któremu nadał nazwę Prialt. Po 25 latach badań na rynku amerykańskim lek ten został zarejestrowany w 2004 roku. W lipcu tego roku Prialt otrzymał także atest europejski i został dopuszczony do lecznictwa klinicznego. Jest on wprowadzany bezpośrednio do płynu otaczającego rdzeń kręgowy. Podaje się go chorym na nowotwory oraz AIDS, a także przy niektórych bolesnych urazach i chorobach neurologicznych. Michael McIntosh nie ustaje w swoich poszukiwaniach. Ostatnio na łamach „The Journal of Biological Chemistry” opisał kolejne osiągnięcie. Udało mu się wyizolować z jadu ślimaka Conus omaria cząsteczkę o nazwie alfa konotoksyna OmIA, która w mózgu człowieka blokuje receptory nikotynowe. To właśnie dzięki nim dokonuje się uwalnianie wielu neuroprzekaźników, takich jak dopamina, serotonina lub noradrenalina. McIntosh ma nadzieję, że nowa substancja będzie podstawą do opracowania bardziej skutecznych leków nowej generacji na choroby Parkinsona, Alzheimera, depresję oraz uzależnienia, a być może nawet schizofrenię. Natomiast amerykańska firma Neurec wyprodukowała syntetyczną cząsteczkę jadu jednego ze stożków o tajemniczej nazwie SNX-111, którą wstrzykuje się bezpośrednio do rdzenia kręgowego wyjątkowo cierpiącym pacjentom. Farmaceuci mają nadzieję, że dalsze prace nad śmiertelnie trującym jadem ślimaków, mieszkających w pięknych domkach, doprowadzą ich do opracowania wielu leków neurologicznych, godnych XXI wieku.

autor: Ewa Łozowska

Przeczytaj inne porady z tej kategorii

Miłość i dylematy

Czerw 25, 2014 Ciekawostki

Miłości erotycznej poświęca się u nas bardzo mało uwagi. Podnosi się kwestie związane z miłością do dzieci, rodziny i ojczyzny. Nasza obyczajowość nakazuje zachowania powściągliwe. ...

czytaj więcej

Okulary i dieta

Czerw 25, 2014 Ciekawostki , Narządy zmysłu

Jak pokazały wyniki badań przeprowadzonych przez firmę ASA, na problemy z oczami skarżymy się najczęściej latem, w dni słoneczne. Przebywając na słońcu zazwyczaj pamiętamy o ...

czytaj więcej
POKAŻ